Złomowisko lokomotyw w Kościerzynie od dawna mi już chodziło po głowie. Nigdy po drodze mi nie było, bo trasa dojazdu co do zasady głownie wiedzie przez z reguły zatłoczone drogi lokalne, którymi poruszanie się motocyklem nie stanowi przyjemności, a jedynie jest w moim odczuciu kuszeniem złego licha. Nie wiedzieć czemu ale pojazdy “poniemieckie” z rejestracjami z Kościerzyny i Kartuz poruszają się po drogach tak, jakby prawa fizyki nie obowiązywały, że o prawach ruchu drogowego - ze szczególnym uwzględnieniem ograniczeń prędkości - nie wspomnę. Zapewne znaczną większość kierowców samochodów z tych terenów odsądzam od czci i wiary ale ta garstka, która robi ten cały szaszor w zupełności utwierdza mnie w przekonaniu, że jestem statystą na planie filmowym “Szybcy i wściekli”, a scenariusz nie przewiduje abym mógł zagrać w następnym odcinku.