Tak, 30 godzin - taki mały wakacyjny wypadzik do mojego ulubionego Słowińskiego Parku Narodowego. Plan był ambitny - rower, sakwy, nowe wyposażenie, trasa jaką jeszcze nie jechałem, 2 dni na miejscu … brzmi fajnie, prawda? Niestety życie zweryfikowało plany. Ograniczenie czasowe wyeliminowało rower i szwendanie się po dróżkach leśnych i polnych. Nie zrezygnowałem jednak z głównych, nieznanych mi miejsc, które podpowiedział mi niezawodny Wujek Google. Jest szybszy środek lokomocji, równie bliski mojemu sercu - motocykl. Montuję zatem sakwy, odwijam manetkę i w drogę. Jest cel, jest fan i … co tego lata na Wybrzeżu jest ewenementem - jest pogoda jak marzenie.